Po ponad dziesięciogodzinnym dniu pracy (najpierw w szkole, potem na działce) - nagroda w postaci deseru. Lody o smaku limonki z dodatkiem dwóch garści świeżo zerwanych poziomek to naprawdę rarytas. Przeżyłam pół wieku, a nigdy we wrześniu nie jadłam poziomek prosto z krzaka. Jednym słowem wyhodowane przeze mnie z nasion poziomki bezrozłogowe udały się. Od lipca praktycznie bez przerwy owocują, krzaczki przybierają coraz to większą objętość i wciąż pojawiają się na nich nowe kwiaty. Zgodnie z nazwą - rozłogów nie wypuściły.
Uwaga: O poziomkach na mojej działce pisałam też w poście z 12 lipca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz