A tak na marginesie, kilka dni temu dostałam wędzonkę w prezencie. Własnoręcznie przygotowali ją i uwędzili na swoim podwórku zaprzyjaźnieni dziadkowie mojego byłego ucznia. Smak uwędzonych w podlaskich gospodarstwach kiełbas i szyneczek jest niepowtarzalny - świeże, dobrej jakości mięso, dużo czosnku, gorczycy, (czy jak ostatnio kolendry) przenika się dymem drzew owocowych. Kilka razy w roku cudownie jest czegoś takiego pokosztować. Wracają wtedy wspomnienia z dawnych lat kiedy to 2-3 razy w roku, po świniobiciu, wędzonki przygotowywali najpierw dziadkowie, potem rodzice.
PS Na całe szczęście zakaz Unii nie będzie dotyczył wędzenia na użytek własny w przydomowych wędzarniach, więc mam nadzieję, że tradycyjnie wędzonych wyrobów jeszcze spróbuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz