wtorek, 2 kwietnia 2013

Witam na moim blogu


Jestem  w wieku 50+. Czynnie wykonuję zawód pedagoga.  Mam dwoje dorosłych dzieci, które już dawno wybyły z domu. Mieszkamy z mężem w niewielkim miasteczku na Podlasiu, a od wiosny do jesieni czas wolny spędzamy w oddalonej o 10 km  wsi.  Często też organizujemy sobie wycieczki  po bliższych i dalszych zakątkach naszego regionu.

Adekwatnie do sytuacji polityczno-ekonomicznej naszego kraju, kubki smakowe najbliższych były traktowane  różnymi kulinarnymi wynalazkami.  Muszę zaznaczyć, iż poza latami osiemdziesiątymi wszystkie moje doświadczenia związane z kuchnią były pozytywne.

Kuchnię mojego dzieciństwa i młodości określają przymiotniki:  europejsko-wschodnia, kresowa, podlaska.  Była to  fuzja kuchni polskiej, białoruskiej, ukraińskiej, rosyjskiej, tatarskiej i żydowskiej. Jedzenie po prostu musiało być. Najlepiej w domu, bo lepiej, taniej  i w rodzinnej atmosferze (choć do stołówki szkolnej chodziłam przez całą szkołę podstawową).

Obecnie dzięki dostępności wszelkich egzotycznych produktów i przypraw, gotowanie w naszym kraju, a co za tym idzie i w moim domu, stało się bardziej urozmaicone oraz wyzwoliło dużo inwencji kulinarnej. Jednak  w mojej kuchni, częściowo  z rozsądku, częściowo z sentymentu do starych smaków,  dominują rodzime produkty, a w czasie sezonu pełno w niej wszelkich kolorów pochodzących z ekologicznej działki i miejskiego targu.

Prezentowane tu przepisy nie będą skomplikowane. Nie będzie tu sztuki dla sztuki. Istotą przyrządzania posiłków jest zaspokojenie podstawowej potrzeby ludzkiej – jedzenia i to jedzenia przynoszącego nam zdrowie, a nie problemy. Pełny efekt uzyskamy, kiedy uda się nam podać posiłek estetycznie i gdy zjemy go w miłej atmosferze, czego Wam i sobie życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz